poniedziałek, 19 września 2011

5 Gameweek Premier League


Boli. Tak mogą pomyśleć piłkarze Arsenalu po wizycie na Ewood Park. To kolejny słaby mecz w ich wykonaniu, po którym Kanonierzy wylądowali na 17 miejscu w tabeli, mając ledwie punkt przewagi nad strefą spadkową. Dwa razy obejmowali prowadzenie, ale nie potrafili go utrzymać. Pod koniec meczu mieli co prawda gigantyczną przewagę, ale to nigdy nie gwarantuje goli. Pewnym ważnym wydarzeniem może być to, o co proszą piłkarze klubu. Oni chcą trenera defensywy. Pozostaje w takim razie pytanie co robił do tej pory Arsene Wenger, że linia obrony w klubie przypomina dziurawą firankę, a nie solidny stalowy mur. Zespół potrzebuje lidera defensywy. Kogoś, kto potrafi myśleć za innych piłkarzy i wskazywać, gdzie się popełnia błędy. W końcu jedna pomyłka w defensywie może mieć katastrofalne skutki w meczu, co widać po Kanonierach. Arsenal ma fatalny stosunek bramek. Teraz minus osiem, a jak porównamy to z Manchesterem United, to różnica wynosi 25 bramek. Po zaledwie pięciu meczach sezonu. To wręcz katastrofalne statystyki.

Drugą rzeczą, która mnie niepokoi patrząc na Arsenal, jest dwójka zawodników. Dokładniej zdrowie tejże pary. Jeśli Robin van Persie i Mikel Arteta doznają kontuzji, to kto ich zastąpi? Przed nami długi sezon, trzeba zadać sobie pytanie o głębokość ławki rezerwowych Arsenalu. Na razie Kanonierzy mają problemy z wystartowaniem w tym sezonie. Można nawet powiedzieć, że jeszcze stoją w blokach startowych. Bez tej pary może być bardzo, ale to bardzo źle. W tym momencie, z tak grającą defensywą, każdy mecz wydaje się być trudnym wyzwaniem. Jak pojawią się nerwy wśród piłkarzy, to skutki mogą być opłakane.

W zupełnie innym nastroju jest Manchester United. Nikogo nie powinien jednak zmylić wynik meczu z Chelsea. Nie było tak łatwo, jak można się domyślać. Gra londyńczyków mogła się podobać, ale widać, że jest to zespół w przebudowie. Wydaje się, że odkryto przyczynę słabości Fernando Torresa i chyba odsunięto ją od składu. Czas Franka Lamparda chyba się kończy w klubie. Spotkałem się z ciekawą opinią przeglądając net, że Anglik był bohaterem w systemie, który został stworzony właśnie po to, by Lampard był bohaterem. To tłumaczy, dlaczego zawodzili napastnicy. Najjaśniejszym przykładem jest Andrij Szewczenko, a Torres mocno pracował na to miano. Zawodnik jasno określił, czego mu brakuje w klubie - prostopadłych podań. Na Old Trafford w drugiej połowie, bez Lamparda, zobaczyliśmy do czego jest zdolny Hiszpan. Zdobył bramkę, co powinno go odblokować. Co prawda potem nie wykorzystał znakomitej okazji, ale potrzebuje obecnie zaufania ze strony klubu i kolegów z zespołu. W niedzielę pokazał, do czego jest wciąż zdolny.

Manchester natomiast pomału zaczyna grać w lidze, gdzie nie ma innych przeciwników. Dwójka podstawowych środkowych obrońców kontuzjowana? Nie szkodzi mamy rezerwy. Tak można mnożyć na każdej pozycji. Zespół poraża głębią swojego składu. Nawet niewykorzystany karny (przyznajmy, że dość pechowo) przez Wayne'a Rooneya nie może tego przyćmić. Oczywiście można powiedzieć, że dwie pierwsze bramki padły ze spalonego. Tylko że w pierwszym wypadku to były centymetry, a w drugim minęła cała wieczność, zanim Nani oddał strzał i akcję można było przerwać dziesiąt razy. W niewykorzystanych sytuacjach jest chyba remis, więc nie można mieć pretensji do wyniku.

Zakończę meczem Tottenhamu z Liverpoolem. Przyznam się, że można być rozczarowanym. Piłkarze gości mieli fatalny dzień i dramaturgia widowiska uleciała bardzo szybko. Czerwona kartka dla Charliego Adama? Nie bójmy się tego powiedzieć, głupia. Kartka dla Martina Skrtela? Nie wiem jaki zespół może pozwolić sobie na luksus pilnowania jeden na jednego Garetha Bale'a. Liverpoolu po prostu nie było w tym spotkaniu. Tottenham na tym tle zagrał znakomicie. Presja transferowa zeszła z Luki Modricia i mogliśmy podziwiać, jak Chorwat wygrywa wraz z kolegami bitwę w środku pola. Emmanuel Adebayor to dopełnienie układanki, pozwalające na grę jednym dużym i jednym małym napastnikiem. Scott Parker? Ależ go brakowało w składzie. Bramkarz gospodarzy mógł równie dobrze podziwiać ten mecz z fotela. Zupełnie nie było widać napastników gości. Jedynym problemem Tottenhamu jest utrzymanie piłkarzy w formie. W ten sposób można skutecznie rywalizować o miejsce w pierwszej czwórce.

Terminarz: Strona BBC
Skróty 101GreatGoals oraz FootyTube

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz