czwartek, 6 stycznia 2011

22 Gameweek Premier League

Wszystko ma swój czas,
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem:
Jest czas rodzenia i czas umierania,
czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono ...

Zacznę nietypowo od cytatu z Księgi Koheleta, gdyż nadszedł chyba czas zwalniania menadżerów. Kilku szkoleniowców w tej kolejce mogło rozgrywać swoje ostatnie mecze. Na przykład Carlo Ancelotti. Chelsea po raz kolejny straciła punkty. Coś dziwnego stało się z londyńską drużyną, która notuje słabe wyniki. Klub mający takie ambicje nie może tak często przegrywać. W mistrzostwo chyba nikt już nie wierzy, a problemem jest zajęcie miejsca dającego prawo gry w Lidze Mistrzów. Jednak czy jest to wina menadżera? Moim zdaniem nie, każdy trener miałby podobne wyniki. Problem tkwi w zespole, w jego szatni. Dopóki ktoś go nie rozwiąże, dopóty zespół będzie walczyć głównie ze sobą, a nie z przeciwnikami.

Roy Hodgson natomiast, o, tu jest problem. Liverpool przegrał dziewięć spotkań. Forma na wyjazdach to powód jedynie do bólu głowy. Menadżer sprawia wrażenie, że nie panuje już nad sytuacją. To niemożliwe, żeby ci zawodnicy grali tak słabo. Oni potrafią osiągać dobre wyniki, a teraz może czekają, żeby został zwolniony szkoleniowiec. Czasami aż szkoda patrzeć, jak grają. Wydaje się, że to będzie pierwszy trener, któremu się podziękuje w nowym roku. W końcu nie ma najmniejszego sensu, żeby przedłużać agonię.

Drugim może być Gerard Houllier. Przed sezonem Aston Villa była kandydatem do walki nawet o miejsce dające prawo gry w Lidze Mistrzów. Teraz jest pierwsza trójka. Od dołu, czyli po prostu strefa spadkowa. Jeszcze Emile Heskey zobaczył czerwoną kartkę. Ten sezon się źle zaczął dla zespołu (nagła rezygnacja Martina O'Neilla), teraz jest źle, a na końcu sezonu może być tragicznie. I też myślę, że problemy zespołu tkwią w jego szatni, ale tutaj właściciel może nie być taki cierpliwy.

Kolejnym szkoleniowcem, którego pozycja jest zagrożona, jest Avram Grant. Wydawało się, że West Ham już przeżył wszystkie najgorsze momenty i teraz będzie już lepiej. Nie było. Przegrać 0-5 w Newcastle? Zespół gospodarzy miało spotkać tyle złych rzeczy, gdy trenerem został Alan Pardew, a tutaj są wygrane. West Ham natomiast jest konsekwentny, ale nie w tym, co trzeba. Ciągle czytam, że okienko transferowe ma coś zmienić, ale może być problem z pozyskaniem dobrych graczy, a bez jakości będzie spadek. Pomalutku zbliża się czas decyzji co dalej.

No a na koniec mecz drużyn, które łączy sytuacja menadżerów, chyba. Zarówno w Arsenalu, jak i w Manchesterze City, nikt nie myśli o zwalnianiu szkoleniowców. A to jest potrzebne moim zdaniem. Ten mecz pokazał, gdzie tkwi problem zespołów. Roberto Mancini przede wszystkim woli nie przegrać. Mając taki potencjał w zespole, tak wielu zawodników ofensywnych, uporczywa defensywa i gra na 0-0 jest po prostu krzywdzeniem swoich zawodników. Arsene Wenger natomiast sprawia wrażenie człowieka, który się zagubił. Tak jakby zapomniał, że piłka nożna polega na strzelaniu bramek. Tutaj nie ma ocen za styl. Nie wygrywa zespół, który gra piękniej. Liczy się tylko to, ile padnie bramek, a Kanonierzy mają z tym duże problemy, zwłaszcza gdy przeciwnik uporczywie się broni. Jednocześnie są zakładnikami tej całej sytuacji. Z jednej strony trudno im zwolnić menadżera. Z drugiej zespół tkwi, od pewnego czasu, w stanie pewnej stagnacji. Trenowanie młodych zawodników nie może być głównym celem klubu walczącego o trofea. Nic dziwnego, że Arsenal nie może zatrzymać graczy mających większe ambicje. Wcale nie byłbym pewny, że pozostanie w klubie na kolejny sezon Cesc Fabregas. On przecież widzi, że w Arsenalu raczej niczego nie jest w stanie wygrać. Puchar Ligi? No nie żartujmy. Ale jak on odejdzie, to kto teraz zajmie jego miejsce na scenie?

Terminarz: Strona BBC

Skróty 101GreatGoals oraz FootyTube

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz