poniedziałek, 15 listopada 2010

13 Gameweek Premier League

Szokująca porażka Chelsea. Trudno tutaj o jakieś inne podsumowanie wyniku z ostatniej kolejki. Kontuzje? Nieobecność Franka Lamparda to coś, do czego można się było przyzwyczaić. John Terry i Alex? Co z tego, skoro nie było po przeciwnej stronie Darrena Benta. Michael Essien? Jeśli wyniki Chelsea zależą od jednego zawodnika, to chyba jest gorzej, niż myśleliśmy. Przed sezonem bez większego żalu pożegnano Deco, czy Michaela Ballacka, więc teraz nie można wskazywać braku środkowego pomocnika jako przyczyny porażki. Co ciekawe trudny miesiąc dla Chelsea jest tuż za rogiem. Grudzień zweryfikuje potencjał zespołu, ale na razie The Blues nie wykorzystali szansy odskoczenia najgroźniejszym rywalom na całkiem bezpieczny dystans.

Sunderland zagrał bardzo dobre spotkanie, tego nie można odmówić zespołowi gości. Praktycznie nie było słabego punktu w drużynie. Nieobecności Darrena Benta, a więc najlepszego napastnika, nikt nie zauważył. To brzmi dziwnie, biorąc pod uwagę, gdzie był rozgrywany mecz, ale gdyby nie Petr Cech, to Chelsea przegrałaby wyraźniej. Szokująca słabość ławki rezerwowych (kto zna takiego gracza jak Jacopo Sala na przykład) i bardzo dziwne okoliczności pożegnania się z Rayem Wilkinsem, asystentem menadżera, pokazują, że Chelsea ma chyba poważne kłopoty rozgrywające się na razie w szatni.

W tym świetle remis Manchesteru United nie wygląda tak źle. Mecz z Aston Villą był bardzo trudny dla Czerwonych Diabłów. Gospodarze swoją przewagę ukoronowali bramką dopiero w 72 minucie, ale bardzo szybko zdobyli drugą i wydawało się, że goście niczego już nie zrobią. Zadziałała jednak magia zmian. Wprowadzony na boisko Federico Macheda zdobył bramkę kontaktową, co natchnęło gości do walki. Do remisu doprowadził kapitan zespołu Nemanja Vidic. Ostatnio słuchałem wywiadu z Serbem, który powinien być wskazówką dla polskich piłkarzy. Obrońca Manchesteru bardzo płynnie mówi po angielsku, co tylko podkreśla, jak ważną rzeczą jest nauka języka kraju, gdzie się gra mecze. No i znika gdzieś znów forma Dymitara Berbatowa. Na początku sezonu wydawało się, że Bułgar odnalazł się w zespole. Teraz coraz trudniej o taki wniosek.

Zastanawiam się też, czy to nie był jeden z ostatnich meczów Avrama Granta na stanowisku menadżera West Ham. Trzy remisy w ostatnich meczach oznaczają stratę sześciu oczek. Jeszcze o ile do remisu z Birmingham nie ma się jak doczepić, tak podział punktów w meczach na własnym stadionie z West Brom i Blackpool musi budzić niepokój. W grudniu zespół czekają trudne mecze, więc trzeba byłoby zacząć wygrzebywać się z ostatniego miejsca w tabeli. Na razie mamy już pięć punktów straty do bezpiecznego miejsca, a to już niebezpieczny dystans.

O porażce Liverpoolu nie ma co pisać. Z mediów ta porażka szybko zniknie, bo przyćmił ją wynik Chelsea. Jednak problemy The Reds pozostają. Czy Roy Hodgson jest właściwą osobą, by je rozwiązać? Czy gwiazdom zespołu jeszcze się chce chcieć grać dla Liverpoolu? To są poważne dylematy, które musi rozwikłać właściciel zespołu. The Reds na razie zmierzają w stronę środka tabeli. To było dobre w Fulham, ale w Liverpoolu to za mało.

Terminarz: Strona BBC
Skróty 101GreatGoals oraz FootyTube

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz