niedziela, 27 czerwca 2010

Przed meczem Niemcy - Anglia

Rozumiem już dlaczego miałem takie ambiwalentne odczucia przed startem mistrzostw. Na razie nic nie wskazuje na to, że to będą angielskie mistrzostwa. Trzy mecze w grupie były dość nijakie. Konieczność wspólnego bycia przez dłuższy okres czasu chyba przerosła grupę piłkarzy i trenerów. Widać było, że atmosfera w zespole się nie klei. Fabio Capello zmienił swoje postępowanie, pozwolił na więcej. Byłbym spokojniejszy o wynik, gdyby po drugiej stronie stał inny przeciwnik, ale stoją Niemcy.

Nie ma co wracać do historii, ona nie gra. Obecny zespół niemiecki jest bardzo silny. Owszem, przegrał jeden mecz, ale podejrzewam, że nie ujrzymy drugi raz tak słabej niemieckiej drużyny. 4-0 z Australią mogło za bardzo rozluźnić piłkarzy, za bardzo uwierzyli w swoje siły. Dlatego zimny prysznic tylko im pomógł. W ostatnim meczu grupowym pokonali Ghanę, a jak silny jest to zespół mogliśmy zobaczyć wczoraj.

Oczywiście Anglia może wygrać, to nie ulega wątpliwości. Kapitalny mecz może zagrać któryś z angielskich piłkarzy (jakbym miał wybierać, to proszę o Rooneya) i podbuduje to na tyle zespół, że skończy się wygraną niekoniecznie w karnych. Tylko że to wydaje się trudne do zrealizowania. Pozostaje wierzyć, że Anglia wygra. Nieważne jak, ale wygra i awansuje dalej. Potem podbudowana sukcesem pokona trzech kolejnych rywali i zrobi to, co zrobił Inter w Lidze Mistrzów. Niemożliwe? Na świecie codziennie dzieją się rzeczy niemożliwe.
Tak więc do boju Anglio!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz