piątek, 18 czerwca 2010

Anglia 0-0 Algieria

Właściwie brak mi słów po tym meczu. Takiej Anglii nie chcę oglądać. Zespołu bez szybkości, bez pomysłu, chyba nawet bez chęci na wygraną. Jeszcze żeby przeciwnik był silniejszy. Ale nie, Algieria jest uważana za najsłabszą drużynę w grupie. A raczej była, bo po tym co widziałem, to Anglia może bardzo mocno rywalizować o to miano. I co najgorsze wyjść z tej walki zwycięsko.

Nie wiem co się dzieje w drużynie, ale widać, że jest jakiś problem. Nie uwierzę, że tylko zmęczenie sezonem odpowiada za ten słaby mecz. Już drugi w czasie mistrzostw. Dziwią mnie też bardzo mocno niektóre decyzje, jakie podjął Fabio Capello. Kurczowe trzymanie się pewnych rozwiązań, pewnych zawodników nie przynosi dobrych efektów. Nie chcę powiedzieć, że Anglia gra przeciwko swojemu selekcjonerowi, bo to zbyt daleko idący wniosek, ale coś w relacji Capello-zawodnicy się popsuło i to rzutuje na postawę reprezentacji.

Zostaje co prawda trzeci mecz i wciąż są szanse awansu. Kłopot w tym, że trudno sobie wyobrazić Anglię pokonującą Słowenię. W końcu takich rzeczy jak szybkość, jakość gry, wzajemne zaufanie nie odbuduje się w cztery dni. Wciąż jest szansa nawet na pierwsze miejsce w grupie, ale nie widzę za bardzo jak mógłby spełnić się taki scenariusz.

Jedno jest pewne, Anglia musi wygrać następny mecz. W przeciwnym wypadku żegna się z turniejem. Nigdy nie sądziłem, że takie słowa napiszę już po dwóch meczach. Co prawda może awansować też przy remisie, ale to jest na tyle mało prawdopodobne rozwiązanie, że nie będziemy nim sobie zaprzątać głowy. Trzeba więc dalej wierzyć w wygraną. Tylko to pozostało.

Skrót: klik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz