poniedziałek, 23 listopada 2009

13 Gameweek Premier League 2009

Trzynastki są pechowe. Trudno wysnuć inny wniosek z meczu Tottenham - Wigan, zwłaszcza na miejscu kibiców gości. Dziewięć bramek gospodarzy to wynik, którego raczej nikt nie pobije w tym sezonie, ale te bramki to tylko pewien wycinek całości. Przewaga gospodarzy była wręcz olbrzymia, ilość stworzonych sytuacji wystarczyłaby na kilka spotkań. Jeśli najlepszym graczem drużyny gości jest bramkarz, który uchronił zespół przed stratą kolejnych goli, to trudno o lepsze podsumowanie niemocy Wigan. Nie pomogła nawet bramka Paula Scharnera, który odnalazł w sobie duch Thierrego Henry'ego i pomógł sobie ręką przy opanowaniu piłki, a potem skierował ją do siatki. To może być przełomowy moment sezonu. Nie dla Tottenhamu, bo jak słusznie zauważył na swoim blogu Michał Okoński, następne spotkanie z Aston Villą ma o wiele ważniejsze znaczenie (chociaż nie wiem, czy najlepsze podsumowanie tego meczu nie było czasem na Studs Up). Dla Wigan, bo podnieść się po takiej porażce będzie bardzo ciężko. Do Świąt czekają w kolejce trudni rywale, więc im szybciej menadżer pozbiera swój zespół, tym lepiej. Pytanie tylko, czy Roberto Martinez potrafi tego dokonać.

Ten mecz zepchnął kompletnie w cień spotkanie Liverpoolu z Manchesterem City. Wydawało się, żę starcie dwóch zespołów walczących o czwarte miejsce i prawo gry w Lidze Mistrzów będzie ciekawe, ale takie nie było. Oglądając ten mecz czuć było, że oba te zespoły przechodzą kryzys. Citizens zremisowali szósty kolejny mecz w lidze, Liverpool po pokonaniu Manchesteru United uznał, że plan na tę połowę sezonu już zrealizował. Przynajmniej takie sprawia wrażenie od tego czasu. Nie chcę napisać, ze zmiana menadżera w obu klubach jest potrzebna, ale jak na razie wydaje się, że oba te zespoły wyczerpały swoje pomysły i nie ma za bardzo nikogo, kto zaproponowałby nowe. Ciekawe kto będzie bardziej cierpliwy i kto zbierze potem owoce.

Na czele tabeli coraz pewniej czuje się Chelsea. Siła i głębokość składu jest porażająca. To nic, że większość piłkarzy pierwszej jedenastki jest w okolicach 30 roku życia. Pięciu zawodników, grających normalnie w pierwszym składzie, było nieobecnych, a mimo tego rywal został pokonany. Dodajmy, łatwo pokonany. Był czas żeby trójka młodych graczy pojawiła się na placu i mogła zasmakować gry w Premier League. Nikt nie ocenia ich przydatności do gry patrząc tylko na wiek. Nie wiadomo, gdzie ci gracze będą za dwa-trzy sezony, ale jedno jest pewne. Będą mieć tak potrzebne w piłce nożnej doświadczenie. To potężny atut i tylko od nich zależy, czy z niego skorzystają. Dodając tak na marginesie, kiedyś życzyłbym sobie, żeby polski zawodnik, mający te 18 czy nawet 21 lat zaliczał epizody w drużynie lidera najsilniejszej ligi świata. No ale na to będzie trzeba czekać jeszcze wiele lat, bo z tym szkoleniem, jakie jest w Polsce, nie uda się uformować młodego talentu tak, żeby był gotowy do rywalizacji w poważnych ligach na poważnym poziomie.

No proszę, rozpisuję się i rozpisuję, a jest jeszcze tyle tematów do poruszenia. Słaba postawa Arsenalu i coraz lepsza Sunderlandu. Mecz zespołów Championship, bo takie odniosłem wrażenie oglądając spotkanie Hull z West Ham United. Manchester United, starający się nie tracić dystansu do Chelsea i pokonujący łatwo Everton. Dzielny beniaminek z Burnley, który jak na razie zawstydza połowę ligi. No i Birmingham, gdzie na środku obrony występuje z powodzeniem Scott Dann. Tylko że brakuje miejsca i czasu, żeby napisać choć kilka zdań o każdym tym wydarzeniu. Mam nadzieję, że w trakcie sezonu będę miał do tego możliwość.

Skróty 101GreatGoals oraz FootyTube

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz