poniedziałek, 12 października 2009

Przed meczem ze Słowacją

To chyba pierwszy mecz reprezentacji który nie wzbudza we mnie poważniejszych emocji. Czytam wywiad z pewnym prominentnym działaczem PZPN i się zastanawiam, czy na pewno śledziliśmy w ostatnią sobotę ten sam mecz. Pewnie nie, bo muru w który bili Czesi nie widziałem. Rozumiem, telewizja kłamie, ale żeby aż tak? Różnych pomysłów przy wykonywaniu kornerów też nie, bo moim zdaniem wystarczy znać jeden bardzo dobrze, niż osiem byle jak. W końcu tu się liczy jakość, a nie ilość. Poza tym nie słyszałem, żeby UEFA wprowadziła zasadę trzy rzuty rożne to rzut karny. W skrócie, bo szkoda tracić czasu na komentowanie wypowiedzi pewnego działacza związku, rok 1982 nie był wczoraj. Od meczu z Francją o trzecie miejsce na ówczesnych finałach minęło 9,956 dni. Albo 27 lat. Przez ten czas piłka nożna zmieniła się kolosalnie i pomysły, które sprawdzały się wtedy, nie sprawdzą się teraz. Mam tylko nadzieję, że piłkarze zrobią mi prezent na urodziny i bardzo wyraźnie przegrają ten mecz. Jestem bardzo ciekawy, co duet selekcjonerów wymyśli i powie po meczu, w którym Polska nie będzie lepsza w żadnym elemencie gry w piłkę, nawet w rzutach rożnych. Żeby się odrodzić, polska piłka musi sięgnąć dna. Im szybciej się to stanie, tym lepiej.