wtorek, 28 kwietnia 2009

34 Gameweek Premier League

Wydawało się, że jest tak blisko. 0-2 do przerwy, a z drugiej strony Tottenham. Już byliśmy o krok od powrotu walki o tytuł. Jednak zryw Manchesteru United w drugiej połowie był zbyt mocny, by drużyna z Londynu go przetrwała. Co prawda był wątpliwy rzut karny i Howard Webb popełnił błąd, ale to tylko jedna bramka. A gospodarze zdobyli pięć.Zawodnicy Man Utd mają już jedną rękę na pucharze i jedynie oni mogą go przegrać, a nie inna drużyna zdobyć. Liverpool co prawda wygrał z Hull, ale to i tak niewiele daje. Gorsza jest sytuacja Hull, bo to już tylko 3 punkty przewagi nad strefą spadkową. Dobrze byłoby coś wygrać, bo przeplatanie remisów z porażkami raczej nie zagwarantuje pozostania w lidze.

A może? Middlesbrough nie ma napastników. Co prawda można podkreślać znaczenie defensywy, ale koniec końców trzeba strzelać bramki. Tego drużyna Boro nie robi. Co prawda rywalem w tej kolejce był Arsenal na swoim boisku, ale dziewięć spotkań bez gola w tym roku to przesada. Tym bardziej że w składzie są napastnicy, którzy teoretycznie nie powinni mieć kłopotów z w miarę regularnym trafianiem do siatki rywala. Podobnie bramki nie zdobyła drużyna Newcastle. Spotkanie z Portsmouth trzeba było wygrać, a Sroki raczej tego nie pokazały. Chyba nawet goście byli bliżej wygranej. Teoretycznie szans na sukces można upatrywać w postawie drużyn będących wyżej, ale to marne pocieszenie. Przede wszystkim trzeba patrzeć na siebie.

I skoro o drużynach wyżej. O Hull już pisałem, zostaje więc Sunderland. Rozumiem, można pojechać i przegrać mecz. Ale porażka z West Brom nie powinna się zdarzyć. Ta drużyna już praktycznie spadła i zdobycie kompletu punktów jej praktycznie nie pomoże. Natomiast Sunderland może zaboleć ten wyjazd. Przewaga nad strefą spadkową jest niewielka, przed nimi trudne mecze i może się okazać, że tych punktów zabraknie na koniec sezonu.

Wyjaśniła się też sprawa czwartego miejsca. Aston Villa nie zajmie go na koniec sezonu. Co prawda matematyczne szanse są, ale to tylko matematyka. Tam musiało się coś stać, bo trzy miesiące bez zwycięstwa to zbyt poważny kryzys, żeby wytłumaczyć go tylko obniżką formy. Błędy w przygotowaniu do sezonu też nie dałyby aż tak długotrwałych efektów. Trochę szkoda że nie zostanie przełamany monopol wielkiej czwórki, ale jak się nie wykorzystuje swojej szansy, to trudno oczekiwać że ktoś zrobi to za nas.

No i na koniec Liga Mistrzów. W skrócie, skoro Manchester United doszedł do półfinału, to raczej nie pozwoli na to, by ktoś inny zagrał w Rzymie. Arsenal zagra bez Andrija Arszawina, więc trudno oczekiwać że stanie się coś pozytywnego. Szkoda że do bramki wrócił Manuel Almunia , bo teraz Łukasz Fabiański usiądzie tylko na ławce. Natomiast w drugim półfinale mamy remis. Na boisku lepsza jest Barcelona, na ławce trenerskiej Chelsea. To drugie może dać wygraną Chesea. Dodatkowo pojedynki Leo Messi kontra Michael Essien i walka o wygranie środkowej strefy boiska zapowiada się pasjonująco.


Skróty video na FootyTube
oraz na 101 Great Goals

5 komentarzy:

  1. No już nie przesadzajmy z tym Jędrkiem. Są inni w zespole. W listopadzie ich ograli, bez Arshavina :D

    Cesc został ostatnio przesunięty bliżej ataku, a Nasri do pomocy i wyglądało to obiecująco. Silvestre sie połamał, więc jest szansa, że trojan przysłany z Old Trafford nie będzie przeszkadzał Kanonierom na boisku.
    Strzelić gola na wyjeździe - oto zadanie dla Kanonierów na jutrzejszy mecz.
    Zagra Dudu i im pokaże :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Obawiam się jedynie tego, że bez Arszawina będzie gorszy mecz. Zawodnik który zdobywa cztery bramki na stadionie Liverpoolu po prostu zasługuje na to, by wystąpić w półfinale Ligi Mistrzów. Szkoda jednak że względy regulaminowe są nie do przeskoczenia.
    Trojan, ciekawe określenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Trojan, ciekawe określenie ;)"
    Oglądam spotkania i tak jakoś samo przyszło. No i przed meczami z United w których on może zagrać tak mi się skojarzył.

    Dziś info o tym, że Arsenal może zagrać z United bez lewego obrońcy. Niepewny występ Gibbsa i Trojana, więc nie wiem kto będzie krył Ronaldo. Będzie się działo na pewno wiecej niż wczoraj

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda Gibbsa. Chociaż to może pomóc, bo jak Portugalczyk będzie miał za łatwo, to jednocześnie jego drużynie będzie grało się trudniej. I tak czuję, że będzie działo się więcej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trojan zagrał i zawalił bramkę. Świetnie.

    Eduardo z kolei zagrał od 83 minuty i ... doznał kolejnej kontuzji. Jeszcze lepiej.

    OdpowiedzUsuń