Skończył się październik, przyszło w końcu zwycięstwo. Pięć poprzednich spotkań ligowych, rozgrywanych w dziesiątym miesiącu roku, zakończyło się zdobyciem tylko dwóch punktów. Teraz są trzy oczka, głównie dzięki postawie Chrisa Palmera, który zdobył pierwszą bramkę, w siedemnastej minucie, a potem asystował przy dwóch kolejnych. Zdobyli je Anthony Gerrard w 22 i Troy Deeney w 63, na co goście odpowiedzieli tylko jednym golem. Leon Constantine zdobył w 70 minucie jednak tylko bramkę kontaktową, ale końcówka była nerwowa. Tak właściwie na tym kończą się pozytywne wiadomości. Reszta nie wygląda już tak dobrze. Poczynając od nieobecności w składzie Ishmela Demontagnaca i Rhysa Westona (zwłaszcza nieobecność tego drugiego budzi wiele znaków zapytania), słabszej drugiej połowie (na szczęście rywal był jeszcze słabszy), na dziwnych decyzjach menadżera kończąc. Spadek z ligi nie grozi co jest dobrą wiadomością, ale awans też nie. Co prawda klub zapowiada, że chciałby się znaleźć w Championship, ale z wielu powodów wydaje się to niemożliwe. Nie chodzi wcale o piłkarzy, a o całe zaplecze organizacyjno-finansowe, które po prostu nie podołałoby takiemu zadaniu. Zawsze jednak można o tym marzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz