Udało się uniknąć wstydu, dodatkowo gromiąc izraelski zespół. Wstydu, bo odpadnięcie teraz byłoby wyraźnym krokiem w tył całej polskiej piłki, w momencie gdy do trzeciej rundy kwalifikacyjnej awansują zespoły z Litwy, Białorusi czy Cypru. Wisła Kraków na szczęście nas uratowała, dodatkowo jeszcze zrobiła to w fantastycznym stylu. Zawodnicy Beitaru momentami sprawiali wrażenie, że nie wiedzą, co się dzieje na boisku. Ani razu nie wykorzystali tego, że Wisła gra bez Arkadiusza Głowackiego, filaru defensywy w poprzednim sezonie. Gdyby Wiślacy się uparli, to spokojnie mogliby strzelić jeszcze raz tyle bramek. Beitaru nie usprawiedliwia nawet to, że sędzia pomylił się przy rzucie karnym dla Wisły, bo nawet przed tym zdarzeniem nie sprawiali wrażenia drużyny mogącej zagrozić Wiśle. Zresztą sędzia powinien wyrzucić jednego zawodnika gości z boiska, ale tego nie zrobił. Nie ma co pisać więcej o tym meczu, bo cała potęga Beitaru była tak właściwie papierowa i nie miała żadnego potwierdzenia na boisku.
W kolejnej rundzie czeka już Barcelona. Na pewno faworyt dwumeczu, ale nie należy zapominać, że kataloński klub dokonał właśnie sporej przebudowy. Ze słynnej trójki Ronaldinho-Eto'o-Messi, pewne miejsce w składzie ma tylko ten ostatni. Brazylijczyka już nie ma w Barcelonie, Kameruńczyk może w każdej chwili klub opuścić. Argentyńczyk też ma szansę nie zagrać z Wisłą, chociaż nie wiadomo do końca, czy będzie mógł zostać w Chinach. Nowym menadżerem zespołu jest Josep Guardiola, nie mający na razie większego doświadczenia w prowadzeniu zespołu na tak wysokim szczeblu. Wisła jest w bardzo dobrej sytuacji, nic nie musi nikomu udowadniać, plan minimum w postaci gry w Pucharze UEFA jest już zrealizowany, więc co szkodzi chociaż spróbować wyeliminować Barcelonę. Ta edycja Ligi Mistrzów, ostatnia w takiej formule, obfituje w niespodzianki. Dlaczego Wisła miałaby nie sprawić kolejnej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz