czwartek, 7 sierpnia 2008

Igrzyska Olimpijskie w piłce nożnej - pierwsze wrażenia

Pierwsze co się rzuca w oczy to czas rozgrywania spotkań. Cztery o tej samej porze, a przecież to nie ostatnia kolejka. Druga to kartki, jak dobrze liczę 42 żółte i pięć czerwonych, jakieś szaleństwo ze strony arbitrów. Trzecia to słaba gra faworytów. Co prawda Argentyna i Brazylia wygrały, ale po jakich mękach. Brazylijczycy wykorzystali to, że rywal grał w dziesiątkę, a potem sędzia usunął jeszcze jednego Belga z boiska, więc prowadzenie nie było w żaden sposób zagrożone. Argentyna liczyła chyba na to, że rywal przestraszy się nazwisk, zwłaszcza tego Lajonela Messiego jak chciał komentator, ale to nie nastąpiło. Wybrzeże Kości Słoniowej naprawdę wysoko zawiesiło poprzeczkę i zabrakło kilku minut do tego, by sprawić niespodziankę. W innych meczach w miarę planowo. Wygrali Włosi i Amerykanie. Zremisowała za to Serbia (awans z grupy nieco się oddalił), Holandia z Nigerią, a Korea Południowa zrobiła pierwszą niespodziankę, dzieląc się punktami z Kamerunem. Zremisowali Chińczycy, a sam mecz musiał mieć ciekawy przebieg. Nowa Zelandia od 40 minuty grała w dziesiątkę, po przerwie objęła prowadzenie, a gol na 1:1 to dopiero 88 minuta. Czyżby moja teoria o złotym medalu dla Chin zaczęła się potwierdzać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz