wtorek, 17 czerwca 2008

Miłość to jest to, co pozostaje, gdy już zabrane jest wszystko. Nawet nadzieja *

No to po zabawie, po trzech meczach nasza drużyna wraca do domu. Wypadałoby napisać jakieś podsumowanie naszego występu, ale tak właściwie nie wiem, czy to ma jakiś większy sens. Przegraliśmy, więc trzeba szukać winnego porażki. Wiadomo, że największa odpowiedzialność spada na selekcjonera, bo skoro zawiedliśmy, to musiał popełnić błędy. Tylko że mądrzenie się teraz nie jest jakoś specjalnie mądre. Łatwo powiedzieć powinni jechać zawodnik x, czy y, zamiast tych, którzy są w kadrze, ale nie wiadomo, jaki by to miało skutek. Czy ktoś mógłby przewidzieć, że zawiodą ci, którzy byli filarami reprezentacji w eliminacjach? A jakby już przewidział, że będą grali słabiej, to czy zostawiłby ich na ławce, lub w kraju? Przecież wtedy krytyka byłaby o wiele większa i łatwiejsza. Teoretycznie Leo Beenhakker zdobył mniej punktów, niż jego poprzednicy w ostatnich wielkich imprezach, ale czy to świadczy że jest gorszym trenerem? Ten trzeci mecz, z Chorwacją, był najsłabszy w naszym wykonaniu, ale poprzednio w tym trzecim spotkaniu grali rezerwowi, a zawodnicy nie byli spętani presją. Trzy mecze w dziesięć dni to trochę za dużo, zwłaszcza że polscy zawodnicy rzadko tak grają w klubach. Właśnie brak ogrania w meczach o wysoką stawkę jest jednym z powodów słabego występu. Jedyny, o którym można powiedzieć, że nie zawiódł, czyli Artur Boruc, gra pod presją w Lidze Mistrzów z Celtikiem, w końcu to od niego często zależy, czy szkocki zespół wyjdzie z grupy. Po występach w tych finałach widać, co daje regularna gra w takich meczach. Innym zawodnikom takich doświadczeń brakuje, nic więc dziwnego, że nie wytrzymują mentalnie spotkań. W porównaniu z poprzednimi Mundialami widać że zrobiono mały kroczek do przodu, ale to za mało, żeby myśleć realnie o awansie. W barwach Chorwacji jest dwóch zawodników grających w najsilniejszej lidze w Europie, a trzeci właśnie tam trafia po mistrzostwach (za £16.5 miliona). W polskiej kadrze było dwóch, został się jeden bo Tomasz Kuszczak wyjechał ze zgrupowania, z powodu kontuzji, ale to bramkarze, a nie zawodnicy z pola. Zresztą Chorwacja rozbiła Anglię na Wembley co było trzęsieniem ziemi dla wyspiarskiego futbolu. Nasze zwycięstwo i remis z Portugalią takich reperkusji nie spowodowało. Niemcy mają większość zawodników z własnej ligi, ale Bundesliga jest lata świetlne przed naszą OE. Po prostu byliśmy za słabi by realnie myśleć o awansie, ale pozostawanie w świecie złudzeń było takie miłe. Nic dziwnego, że skoro się to wszystko rozsypało, to najmocniej obrywa selekcjoner, za to, że te nadzieje rozbudził.


Statystyki występu Polski na mistrzostwach (starałem się wszystko posprawdzać, ale mogą być jakieś małe błędy)

Ogólnie: jedna bramka (Roger), jedna asysta (Saganowski), jeden punkt (za mecz z Austrią), cztery stracone bramki, czwarte, ostatnie miejsce w grupie B

Minuty spędzone na boisku:


Dystans w metrach:








Statystyki Powered by Castrolindex.com i UEFA.com


*słowa Anny Kamieńskiej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz