Pierwsze zaskoczenie, Cesc Fabregas, fundament linii pomocy Arsenalu, zaczyna mecz na ławce. Drugie zaskoczenie, Hiszpania radzi sobie znakomicie bez niego. Podania w środku pola wymieniane z taką łatwością i swobodą, łatwość stwarzania sobie sytuacji pod bramką rywala, no i swój dzień miał David Villa (co ciekawe sędzia nie dał mu piłki po meczu, a jest taka tradycja, że ten kto strzeli hattricka dostaje po meczu futbolówkę, widziałem to już wiele razy). Co z tego że pomocnicy rosyjskiej drużyny przebiegli ponad 61 kilometrów, jak głównie biegali za piłką, a nie z piłką. Fabregas w końcu pojawił się na boisku w drugiej połowie, zaliczył asystę (kapitalne podanie), potem gola (ze spalonego, którego nie zauważył sędzia). Ten gol który strzelili Rosjanie, wynikał bardziej z pewnego rozluźnienia graczy hiszpańskich i nie sądzę że przy wyniku 0:0 udałoby się wtedy pokonać Ikera Casillasa. Dla Hiszpanów może i dobrze że padła ta bramka, wynik 4:0 mógłby obudzić niedobre wspomnienia z Mundialu w Niemczech. Wtedy Hiszpanie zaczęli właśnie od strzelenia czterech bramek Ukrainie, wpadli na Francję w drugiej rundzie i już musieli wracać. Teraz też mogą wpaść na Francuzów, ale w takiej dyspozycji to nie oni będą wracać do domów. Pierwsze miejsce w grupie wydaje się oczywistością, tym bardziej, że...
... pozostali rywale niczym nie zaskoczyli. Jest wiele określeń na taki mecz, piłkarskie szachy, spektakl dla koneserów taktyki, chociaż większość koncentruje się negatywnych zjawiskach, jak nuda, wyczekiwanie, kunktatorstwo, mało spięć podbramkowych etc. Trudno było oczekiwać, że Grecy którzy poprzednie mistrzostwo wygrali żelazną dyscypliną taktyczną w defensywie, nagle zmienią swój styl gry i zaczną grać ofensywnie. Komentatorzy poużywali sobie, krytykując takie nastawienie greckiego zespołu, ale Szwedzi wcale nie byli lepsi. Fragmenty, gdzie trójka obrońców greckich wymieniała spokojnie podania między sobą na własnej połowie, a Szwedzi nie kwapili się by założyć pressing, jasno pokazywały jaki jest cel obu drużyn (co ciekawe Szwedzi przebiegli 9538 metrów więcej). Giorgos Karagounis miał okazję do strzelenia bramki, ale dwa razy decydował się strzelać, a nie odgrywać, co potem się zemściło. Świetna akcja duetu Henrik Larsson, Zlatan Ibrahimović, zakończona strzałem tego ostatniego, dała prowadzenie Skandynawom. Samo uderzenie było kapitalne, nie dało żadnych szans greckiemu golkiperowi. Jeszcze przy jednobramkowej stracie Grecy wierzyli w możliwość odrobienia strat, po drugim golu przestali. Dla mnie ta druga szwedzka bramka była dość kontrowersyjna, wydaje mi się, że szwedzki zawodnik faulował greckiego obrońcę, walcząc o pozycję, ale arbiter bramkę uznał. Tak właściwie po tym golu skończyły się emocje, bo Grecy już się praktycznie poddali, a Szwedom nie zależało na dalszych atakach, ale jak miałbym typować kto awansuje, to dalej sądzę, że Hiszpanie z Rosjanami.
Statystyki Powered by Castrolindex.com.
Pojawił się również kanał wideo na YouTube, z bramkami według CPI. Wygląda prawie jak gry z serii Football Manager :)
Statystyki Powered by Castrolindex.com.
Pojawił się również kanał wideo na YouTube, z bramkami według CPI. Wygląda prawie jak gry z serii Football Manager :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz