piątek, 27 czerwca 2008

Czas na finał!

No i EURO się kończy. Trochę szkoda, jednak po tylu meczach można odczuwać pewien przesyt piłką nożną. Na deser zostaje nam spotkanie finałowe. Trudno oczekiwać, że to będzie taki mecz, który przyćmi wszystko to co się stało do tej pory, czyli kapitalne interwencje Artura Boruca, tureckie powroty do gry czy holenderską piękną grę. Stawka spotkania jest tak duża, że może zabrać kibicom piękną grę, tym bardziej, że tych grających teoretycznie najpiękniej już nie ma.



Z jednej strony mamy zespół niemiecki. Można powiedzieć, że prezentowali się gorzej niż na mundialu, ale są w finale. Po drodze do niego pokonali Polskę 2:0, Austrię 1:0, Portugalię i Turcję po 3:2. Przegrali z Chorwacją 1:2 w swoim najgorszym występie na EURO. Słabe drużyny nie mogą grać w finale, więc całe to narzekanie na to, jak Niemcy grają jest trochę śmieszne. Z drugiej strony mamy grającą dobrze Hiszpanię, zaczynającą turniej od zdemolowania Rosji 4:1. Potem były dwa zwycięstwa 2:1 ze Szwecją i Grecją, w ćwierćfinałach jedyny mecz zakończony remisem, czyli 0:0 z Włochami. W półfinale znów rozbicie Rosji, tym razem 3:0. Teoretycznie nie było tego słabszego meczu, który musi się przydarzyć każdej drużynie, chyba że za taki uznamy mecz rozgrywany na treningu, w którym rezerwowy skład pokonał pierwszy. Jednak czy to ma znaczenie?




Wydaje mi się, że Niemcy dopasowują się stylem do przeciwnika, to znaczy jak do pokonania rywala wystarczy styl regionalny, to tak właśnie grają. Jak potrzebny jest poziom międzynarodowy, to Niemcy bez kłopotu go osiągają. Na tych mistrzostwach imponują skutecznością, Hiszpania strzeliła co prawda jedną bramkę więcej (11:10). ale potrzebowała do tego 83 strzałów. Niemcy tylko 54. Potrafią bardzo ładnie wykorzystywać szybkość Lukasa Podolskiego po lewej stronie, zdobyli w ten sposób dwie bardzo podobne bramki:



Nie znaczy to oczywiście, że uda się taka akcja z Hiszpanią, ale Sergio Ramos będzie musiał poświęcić więcej uwagi obronie i raczej nie będzie grał tak ofensywnie. Hiszpania ma na pewno przewagę w bramce, bo Iker Casillas to bez porównania lepszy golkiper od Jensa Lehmanna. Defensywa w ostatnich meczach też zaczęła grać lepiej, ostatnia bramka została stracona jeszcze w fazie grupowej. Niemcy natomiast w fazie pucharowej tracą dwie bramki na mecz. Jeśli Hiszpania podtrzyma tę tradycję, to nie sądzę, że Niemcy zdobędą trzy bramki. W meczach z Portugalią i Turcją pomagał im w pewnym stopniu golkiper gości. W finale to raczej nie jest możliwe. Pomoc też mają lepszą, chociaż takiego pomocnika jak Michael Ballack to, zaryzykuję stwierdzenie, w drużynie hiszpańskiej nie ma. Atak też mieli lepszy, ale wypadł z powodu kontuzji David Villa. Jeśli wystąpi za niego Cesc Fàbregas to paradoksalnie Hiszpanie będą jeszcze mocniejsi w linii pomocy. Jednak najważniejszym pytaniem przed tym finałem jest kwestia, czy Niemcy stać na zagranie dobrego meczu z wymagającym rywalem. Polska, Austria i Turcja były przed finałami zaliczane do najsłabszych zespołów w całym turnieju. Portugalia zrobiła wiele, by się wyeliminować samemu. Wychodzi na to, że jak na razie jedynym silnym rywalem była Chorwacja, a to nie wróży dobrze. Hiszpania musiała zmagać się z Rosją, Szwecją, Włochami, jakby nie patrzeć drużynami silniejszymi od rywali, jakich mieli Niemcy. Jednak w finale to nie będzie miało wielkiego znaczenia, chociaż wydaje się, że z większą motywacją do gry przystąpią Hiszpanie. 44 lata po największym sukcesie reprezentacji jest szansa na powtórzenie tego osiągnięcia i przełamanie serii niezbyt udanych występów. Myślę, że tak się właśnie stanie, Hiszpania wygra finał. Może niekoniecznie w 90 minutach, ale powinna udowodnić, że jest w tym momencie lepsza od Niemców.


Statystyki Powered by Castrolindex.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz