czwartek, 7 czerwca 2007

Jest źle

Po słabym meczu Polska przegrała z Armenią. Szkoda, że w Polsce nie ma takiego wykonawcy stałych fragmentów gry jak Hamlet Mkhitaryan, bo taki zawodnik potrafi niemal sam wygrać mecz. Szkoda również, że polscy zawodnicy popełniali proste błędy i nie potrafili skonstruować jakichś płynniejszych akcji. Wystarczył jeden rzut wolny, po dość bezsensownym faulu kapitana Jacka Bąka i wspaniała postawa w bramce Ormian Gevorga Kasparova, żeby Polska bardzo poważnie ograniczyła swoje szanse na awans. W tym meczu zawiedli praktycznie wszyscy (no, do Artura Boruca trudno mieć pretensje o bramkę) i nikt nie chciał wziąć ciężaru gry na siebie. Jeśli dodamy do tego, że po raz pierwszy od wielu spotkań Leo Beenhakker nie trafił ze zmianami, to ta porażka przestaje dziwić. Ja dalej wierzę w trenera i mam nadzieję, że tej wiary nie zabraknie dziennikarzom, działaczom i politykom, w końcu awans wciąż jest możliwy.
W innych meczach naszej grupy ostatecznie z szansami na awans pożegnała się Belgia, przegrywając tym razem w Finlandii. Finowie tym samym wciąż mogą włączyć się do gry o awans, pod jednym wszakże warunkiem - Portugalia lub Serbia musi stracić gdzieś punkty. W grupie B wygrali faworyci (zresztą niewiele było wyników, które można uznać za zaskakujące), a to oznacza że Szkoci są wciąż na trzecim miejscu i awansu raczej nie wywalczą. W grupie C horror swoim kibicom zgotowali Grecy, którzy w meczu z Mołdawią byli faworytami, w pierwszej połowie objęli prowadzenie, jednak na 10 minut przed zakończeniem regulaminowego czasu gry stracili gola i wynik znów był sprawą otwartą. Nikolaos Liberopoulos został bohaterem chwili po tym, jak w piątej minucie doliczonego czasu gry trafił do siatki. To ważne zwycięstwo Greków, bo pozwala odskoczyć zarówno od Norwegii, jak i Bośni na pięć punktów, a pod presją będzie grać Turcja, która spadła na trzecie miejsce w grupie (ale ma rozegrany jeden mecz mniej, niż rywale). W następnej grupie Niemcy wygrali ze Słowacją, ale nie uczynili tego w wielkim stylu. Wynik 2:1 może nie jest jakiś wielkim osiągnięciem, ale pozwala naszym zachodnim sąsiadom umocnić się na pierwszym miejscu w tabeli. W grupie E wygrali Anglicy, można rzec w końcu. Duży udział w wygranej miał David Beckham, który popisał się dwiema asystami po raz kolejny udowadniając, że on tej kadrze jest wręcz niezbędny. Główni rywale do awansu, czyli drużyny Chorwacji i Rosji, podzielili się punktami, więc Anglia wciąż jest czwarta. Prawdopodobnie we wrześniu Anglia przeskoczy w tabeli Izrael, a plusem jest też fakt, ze z ostatnich pięciu spotkań, cztery zostaną rozegrane na Wembley. Tak więc szanse na awans są spore. W grupie F też bez niespodzianek, wygrali ci, którzy mieli wygrać. Szanse Irlandii Północnej na awans są już bardzo małe i to nie tylko z powodu zmiany selekcjonera. Irlandczyków czekają cztery wyjazdy, w tym do Szwecji i Hiszpanii i trudno przy takim układzie kalendarza być optymistą. Szanse Danii są niewiele większe, zwłaszcza że jutro ma zapaść decyzja, najprawdopodobniej o walkowerze i innych sankcjach, za wydarzenia w meczu ze Szwedami. W ostatniej grupie także wygrali faworyci, tak więc grono drużyn walczących o awans się nie zmieniło. Mam wrażenie, że najmniejsze szanse na awans mają Bułgarzy, bo na papierze mają najsłabszy skład, ale kwestia awansu z tej grupy może się rozstrzygnąć dopiero w listopadzie. Tak więc faworyci wygrali praktycznie wszystkie spotkania, oprócz Polski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz