czwartek, 28 kwietnia 2011

Liga Mistrzów 2011 - półfinały.

Czuję rozczarowanie po dwóch meczach półfinałowych. Nie chodzi tylko o to, że znamy już praktycznie finalistów. Można mówić co prawda, że dopóki piłka w grze, dopóty jest nadzieja, ale trudno wyobrazić mi sobie cudowny powrót z niebytu madryckiego Realu czy Schalke. No i o ile mecz Manchesteru w Gelsenkirchen oglądało się miło, przynajmniej dla mnie, tak Gran Derbi było katowaniem siebie. Bardzo spodobało mi się podsumowanie meczu na portalu BBC: 75 minut messy, a potem 15 minut Messi. Jednak najbardziej zdziwiła mnie kapitulacja Jose Mourinho. To praktycznie nie ten sam trener, co kiedyś. Coś jest nie tak i całkiem możliwe, że legenda The Special One blaknie na naszych oczach. Nie pamiętam sytuacji, gdy zespół prowadzony przez Portugalczyka nie wie co zrobić na boisku, a sam trener podejmuje dziwne decyzje. Bardzo zastanawia mnie brak jakiejkolwiek zmiany po czerwonej kartce dla Pepe i kurczowe trzymanie się ustawienia 4-4-1, zamiast przejścia na 4-5-0 i próby dowiezienia remisu do końca. W końcu na co liczył Mourinho oddając Barcelonie swobodę w rozgrywaniu piłki? No ale to problemy trenera Realu, nie moje. O meczach pisałem tutaj i tutaj (normalnie bym tym katował czytelników bezpośrednio na blogu), a skróty tradycyjnie tutaj.
Finał w Londynie dopiero 28 maja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz