środa, 6 kwietnia 2011

Ćwierćfinały LM 2011 - część pierwsza

Real Madryt 4 - 0 Tottenham

Ten mecz źle się zaczął (niedyspozycja Aarona Lennona i konieczność dokonania zmiany jeszcze przed pierwszym gwizdkiem arbitra), potem źle się toczył (strata bramki już po czterech minutach), dalej było jeszcze gorzej (czerwona kartka Petera Croucha) i fatalnie się skończył (bo porażką czterema bramkami). W skrócie koniec, ten dwumecz jest rozstrzygnięty. Jednak nie jest to tylko wina Croucha. Owszem, Anglik dostał czerwoną kartkę z kategorii tych głupich. Podejrzewam, że takie miał polecenie przed meczem - przeszkadzać obrońcom gospodarzy w spokojnym wyprowadzaniu piłki i zgrywać wszystko to, co leci z własnej defensywy do Lennona/Bale'a. Ten plan dobrze wyglądał jedynie na papierze, ale nawet on nie zakładał dokonywania takich nieprzemyślanych wślizgów. Nie wiem co się stało w szatni przed meczem, ale mam wrażenie, że w drużynie coś pękło. Piłkarze myślami byli gdzieś daleko od Santiago Bernabeu. Dlatego to nie mogło skończyć się inaczej. O Realu nie ma w tym momencie co pisać. Półfinał z Barceloną jest już bardzo wyraźnie na horyzoncie.

Inter 2 - 5 Schalke

W jakich czasach żyjemy, że włoska drużyna traci na swoim stadionie pięć bramek? Na pewno w ciekawych, bo chyba nikt nie spodziewał się takiego wyniku. Tym bardziej, że już po minucie Inter prowadził i wydawało się, że dowiezie spokojnie wygraną. Tylko że Schalke wcale się nie poddało. Jeszcze do przerwy Włosi się w miarę trzymali, ale po przerwie niemiecki walec wprasował ich w murawę. Raz się udało, w meczach z Bayernem, ale teraz nie było już szans na przeciwstawienie się tej nawale. Inter popełnia katastrofalne błędy w obronie. Nie wiem co się stało z zespołem, który w poprzednim sezonie wygrał Ligę Mistrzów. W tym odpada w fatalnym stylu. Chyba już nikt nie wierzy, że w Gelsenkirchen uda się wygrać czterema bramkami.

Skróty klik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz