środa, 4 sierpnia 2010

Lech Poznań 0-1 Sparta Praga

Tylko nie stracić. Podejrzewam, że takie hasło obowiązywało w Lechu Poznań przed tym meczem. Początek niebezpiecznie groźny. Sparta bardzo sprawnie atakowała. Lech na pewno sprawiał inne wrażenie, niż podczas meczu w Pradze. Potem na szczęście mistrz Polski opanował trochę sytuację, ale nie było poważniejszego zagrożenia pod bramką rywala. O to było trudno, bo Sparta grała bardzo dobrze. Zdecydowanie lepiej, niż w pierwszym meczu. Do przerwy 0-0 i tak właściwie bez większych szans na zmianę obrazu gry.
Licząc na odmianę gry kibice widzieli piłkarzy Lecha zaczynających drugą połowę. No i odmiana przyszła, w 49 minucie rzut karny dla Sparty. Wykorzystany i zostało tak właściwie 40 minut. Nerwowej gry, która zakończyła się czerwonymi kartkami. Nic dziwnego, że wynik się już nie zmienił.
Lech zagrał bardzo słabo. Sparta postawiła naprawdę wysokie warunki, a mistrz Polski nie miał praktycznie żadnych argumentów, które dawałyby nadzieję na bramki. Zacznie się pewnie poszukiwanie winnych, znowu pewnie oberwie trener, ale myślę, że kamieniem węgielnym dzisiejszej porażki była sprzedaż Roberta Lewandowskiego i brak tak faktycznie wartościowych następców. Nie wiem czy się doczekam czasów, kiedy mistrz Polski wzmocni się przed próbą podboju Ligi Mistrzów. Jeśli to nie nastąpi, to takie porażki będą nam towarzyszyć pewnie co rok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz