wtorek, 10 listopada 2009

12 Gameweek Premier League 2009

W meczu kolejki wygrała Chelsea. Tylko że patrząc na osłabienia składów przed spotkaniem, to goście w tym spotkaniu, czyli zespół Manchesteru United, zagrali bardzo dobrze. Przez długie momenty meczu londyńczycy nie byli w stanie zrobić czegoś pozytywnego pod bramką gości i wydawało się, że gra zmierza do remisu. Tylko że wkroczył sędzia i jego błędy. Pamiętam jedną decyzję o spalonym, którego nie było (Rooney byłby sam na sam z Petrem Cechem), ale przede wszystkim bramka. Arbiter zrobił chyba wszystko źle. Nie było faulu na rzut wolny, a Didier Drogba absorbował uwagę bramkarza, będąc na pozycji spalonej. W takich meczach, kiedy o wyniku decydują detale, takie pomyłki arbitra wypaczają rezultat spotkania. Nie zmieni to jednak wyniku meczu, po którym Chelsea ma już pięć punktów przewagi nad przeciwnikiem. Do tytułu jeszcze daleka droga, ale to już całkiem spory dystans.

Tym bardziej, że nie ma za bardzo innych zespołów, mogących walczyć o tytuł. Liverpool stracił kolejne oczka, tym razem remisując z Birmingham. Bardzo dobrze na środku obrony przyjezdnych spisywał się Scott Dann (dwie asysty to tylko zwieńczenie jego dobrej gry w defensywie). Gdyby nie decyzja arbitra o rzucie karnym (bardzo wątpliwa) to powodów do radości byłoby więcej. Punkt na Anfield to chyba nie jest wielkie osiągniecie, bo z tak słabo grającym Liverpoolem można się pokusić o trzy oczka. Nie wiem, gdzie zmierza drużyna The Reds ze swoim menadżerem, ale to nie zapowiada się na coś dobrego. Dobry trener tworzy zespół i z reguły zwalnianie go po kilku czy kilkunastu meczach nie ma większego sensu. Z Rafą Benitezem jest chyba inaczej, im dłużej pracuje w klubie, tym gorzej. Teraz trzeba się zacząć martwić o zajęcie czwartego miejsca na koniec sezonu, bo bez Ligi Mistrzów nie będzie happy endu.

W Arsenal szczerze mówiąc nie wierzę. Arsene Wenger potrafi co prawda perfekcyjnie przygotowywać młodych graczy, ale ich zapał i siła w pewnym momencie muszą zmierzyć się z trudami sezonu. Z reguły rezultat takiego starcia wypada na niekorzyść zespołu Arsenalu. Na razie jest pozycje wicelidera, po efektownym zwycięstwie na Molineux. Wolverhampton nie jest drużyną, która może się równać z Arsenalem, zwłaszcza Arsenalem będącym w formie. Prędzej czy później Kanonierzy tę formę stracą i wtedy zaczną też tracić punkty. Poza pierwszą czwórkę nie wypadną, ale w walkę o mistrza nie uwierzę.

Główny kandydat do zajęcia miejsca w TOP 4 na razie remisuje. Manchester City jest bardzo konsekwentny, na razie notuje serię pięciu remisów z rzędu. I o ile do pierwszego nie można mieć większych pretensji (Villa na wyjeździe), tak do następnych już tak. Zwłaszcza do ostatniego, bo Burnley powinno prosić o najniższy wymiar kary i nic ponadto. Chyba ten dobry start sezonu i ta seria wygranych uśpiła nico zawodników City, bo teraz z każdym remisem tracą dwa punkty i kto wie, czy nie szanse na tytuł. Po spotkaniu derbowym pomyślałem, że jak utrzymają formę, to będą walczyć o tytuł. No ale jej nie utrzymali, więc prawdopodobnie będą się bić o czwarte miejsce. Wizyta w Abu Dhabi może tylko zaszkodzić, bo raczej nie pomoże. No ale o tym przekonamy się za niecałe dwa tygodnie, po przerwie na mecze reprezentacji.

Skróty 101GreatGoals oraz FootyTube

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz